wtorek, 11 listopada 2014

Szpilki... na wysokim obcasie


Do końca XVII wieku buty damskie praktycznie niewiele różniły się od modeli dla panów. Podział na buty damskie i męskie zawdzięczamy barokowi. Dlaczego? To w tym okresie dziejów od kobiet wymagano wysokiej i smukłej sylwetki. Panie nosiły gorsety, szerokie suknie, wysokie fryzury i… trzeba było sylwetkę wydłużyć. Na stopach więc zaczęły pojawiać się buty na obcasach, żeby dodać sobie kilku centymetrów wzrostu. Ówczesne obuwie niewiele miało wspólnego z wygodnymi czółenkami, które tak chętnie nosimy obecnie. Pantofelki wówczas ozdabiano haftami i szlachetnymi kamieniami, a niezwykle wysoki obcas był bardziej przesunięty w stronę śródstopia niż pięty. Przy takiej konstrukcji buta ciężar ciała nie był rozłożony równomiernie, a każdy krok sprawiał ból. W takim obuwiu trudno było mieć ochotę na spacery po parku… 

Po rewolucji francuskiej powróciła moda na proste fasony, a panie zaczęły nosić buty na płaskim obcasie. Świat bez szpilek wytrzymał jedynie pięćdziesiąt lat. W połowie XIX wieku w podeszwach butów  pojawiły się sprężyny, które amortyzowały ruch i rozkładały ciężar ciała równomiernie na całej stopie. Przez pierwszą połowę XX wieku panie nosiły buty na niskim obcasie, przede wszystkim ze względu na wygodę. 

Obowiązywały również przepisy w sprawie regulacji wysokości obcasów: według angielskich norm nie mogły przekraczać dwóch centymetrów, według amerykańskich - czterech. Szpilki powróciły do łask dopiero po II wojnie światowej, a do mody wprowadził je Christian Dior. Szpilki w takiej postaci, w jakiej je znamy, pojawiły się dopiero w latach 50., kiedy to szewcy z Włoch i Francji rozpoczęli między sobą rywalizację. Chcieli stworzyć buty na jak najcieńszym i najwyższym obcasie. Nogi wyglądały w nich na znacznie dłuższe niż były w rzeczywistości, a sylwetka wydawała się smuklejsza. Moda na szpilki nie przemija. Buty na wysokim obcasie stały się nieodłącznym elementem kobiecej garderoby. 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz